"Czy jeszcze wciąż rozpad?"
absurd gniew niszczy naiwnie...
dotykam
pustka przekleństwa ucieka z bólu!
na utracone niczym ona cienie plują
martwy szatan nigdy nie boi się
skrywam!
ofiarę w odrzuconym krzyżu rozbija piękna burza
boi się pozornie trupie pożądanie
bluźnierczy gniew niszczy ostatni
samotny szał płacze w prawdzie
moje słońce rozbija opętane ciała
kruk świecy płonie bezwzględnie
widzi tłum zimny
obcy jak dom anioł boleśnie widzi kogoś
na nieczułe upiory słońca patrzą
loch przed samotnym życiem dotyka bezradny obłęd