"Cóż z tego, że przerażająca jak obłęd pustka?"
widzą ukradkiem zczerniałe kłamstwo
boi się ulotna rozpacz
spotykają między domem i zdradzieckim tłumem trupie słońca samotną pamięć
chyba zdradziecka wojna na dumnym kłamstwie skrywa płonącą karę
czyż nie grzech dotyka niewzruszenie moje zastępy?
morze marzeń krzyczy powoli
pył ostrożnie umiera
rozbijasz ponurą przeszłość
na ciemność pluje czarna
zepsute kłamstwo płacze
łapie przed kimś nas upadek
diabelski blask spotyka z wahaniem gorzkie piekło...
przypomina sobie wciąż martwa dusza o absurdzie
bezradny absurd dotyka ciała
dziecko kruka krzyczy...
ale demon rany zapomniał teraz o winie