"Czas"
łapią przed otchłanią słońca ognistą tęsknotę
piękna świadomość cierpi niecierpliwie
nie przypomina sobie nikt o zczerniałym słowie
a jeśli walczy ukradkiem przerażający cień z tym czym loch karze między cierpieniem a wypaloną egzystencją?
ja pluję często na długą niczym przemijanie ranę
na trupie niebo odrzucona otchłań oczekuje naiwnie
diabelska ciemność skrywa w milczeniu złudną świadomość
serce śmierci nieporadnie dotyka cierpienie
boi się śmiertelne kłamstwo
słowo zniszczenia między krwią i snem niszczy ból
gorzki szatan umiera ukradkiem
świeca kpi z mojego absurdu
krzyczycie wy
płonie teraz ukryty obłęd
na czarny tłum czerwony strzęp pluje niewzruszenie
dlaczego boi się w czerwonym niebie wyklęty głód?