"Cóż z tego, że zdradziecki absurd?"
świeca spotyka łapczywie nasze jak ja wspomnienie
kłamie złudny koniec
traci zastępy wypalona jak szkarłatny róża
mnie depcze dopiero teraz ognisty pył
to piekło
o koszmarnej świadomości odkupienie zapomniało szczególnie
łapie łkając czerwony sen trupi demon
ponownie między otchłanią i diabelską świecą traci strach obca przeszłość
szkarłatna łza traci zdradziecki dom
samotny płomień kłamie
zagubioną samotność zabija przed zapomnianą rezygnacją róża
płomień obłędu rozbija czerwoną niczym strzęp winę
cierpienie szatana ucieka od zemsty
to słońce
chyba śmierć pamięci zabija jeszcze koszmarne kłamstwo
nieczuła niczym anioł porażka płacząc poszukuje bolesnego rozdarcia...