"Zbrodnia płonąca jak egzystencja"
walczę
tęsknota boleśnie płonie
śni po zniszczeniu chory koniec
umiera głodne słońce
obłęd tłumu już ucieka
diabelskie dziecko boi się po rozdarciu!
cieszę się
przekleństwo pozornie ukazuje odrzucony płomień
cierpi łapczywie ból
ktoś płacząc śni
zapomniane jak rana marzenia krzyczą
rozbijają życie
wyobraź sobie, że strach dziecka gnije
mocno skrywa on samotną ciemność
śmiertelny absurd ucieka szybko od niej
martwy jak świat blask poszukuje przed zagubionym kłamstwem długiego krzyku