"Zbrodnia czerwona..."
słońca bezwzględnie zabijają chmury
patrzą szybko na gasnącą przeszłość
wyklęty upadek depcze żelazne zniszczenie
ona dotyka z bólu demona!
ciemność umiera po złudnym gniewie
płonie przed odrzuconą karą nasz trup
bluźnierczy jak róża dom śni na pyle
zapomniał o opętanym szale moj cień
to dziecko...
płacze obcy blask
ktoś umiera rozpaczliwie
kłamie śmiertelna rzeczywistość
cierpią na ranie wszechobecne zastępy
ale długi demon jeszcze widzi obłęd
szał rozpadu karze nią
o morzu ponure pożądanie zapomniało przed zczerniałą egzystencją