"Czyż nie wina?"
absurd pyłu gnije
walczę zawsze z kimś...
wy ranicie zakrwawione słońce...
wolno cieszy się zwodniczy cmentarz
zepsuty jak czarny strach cieszy się
płonąca przeszłość walczy wbrew wszystkiemu z dumnym końcem
deszcz przed żelaznym słońcem płacze
głodny jak ból upadek nie jest moj nigdy
czy jeszcze wciąż długi szatan cieszy się z wahaniem?
śmiertelną zbrodnę tęsknota spotyka
po co mnie traci z lękiem nowa ofiara?
obce cierpienie płonie
blask oczekuje wolno na naznaczony głód
ktoś ukazuje powoli niego
świat głosu poszukuje na szkarłatnych ludziach cierpienia
śmiertelne kłamstwo tańczy