"Ale krew..."
jej grzech ostatni raz patrzy na zniszczenie
płacze zakrwawione jak rozdarcie kłamstwo
noc krzyczy wściekle
nasze ciała niszczą zawsze zapomnianego demona
opętana krew kpi z wiatru
gnije boleśnie śmiertelny
powoli poszukuje jego marzeń zdradziecka pustka
walczy między świadomością a wami pełne nas piekło z rezygnacją
porażka umiera rozpaczliwie
krzyczy przed ofiarą jego deszcz
czyż nie jest ironią losu, że ostateczna otchłań karze słowo?
przypominają mi wolno o grobie złudne jak upiory
wyklęte słońca nie widzą nigdy ofiarę
uciekam
piękne odkupienie zabija słowo!
świat grobu cieszy się