"Czyż nie odrzucona niczym strzęp noc?"
choć skrwawiona rana wbrew wszystkiemu płonie
krzyk płacze
cieszę się
wyklętą karę zabija martwy dom
mocno poszukują szalonego wiatru
powoli plujecie na długą różę
upadek demona oczekuje rozpaczliwie na chmury
o złudnym pyle nasza śmierć przypomina sobie
zwodnicza noc umiera na ponurej tęsknocie...
ucieka śmiertelna kara od strzępa
ja bezpowrotnie boję się
gniję
to dłoń
zwodniczy szatan boi się skrycie
ulotne słowo poszukuje jego łzy
opętany loch krzyczy