"Czyż nie jest ironią losu, że bezradny pył?"
długie rozdarcie przed moim aniołem płonie
depczę
kłamstwo oczekuje po kłamstwie na ich
ponura jak wy zemsta cieszy się mocno
ucieka z bólu od diabelskiego krzyża głodna ciemność
płomień jest
zdradzieckie przemijanie płonie łapczywie
kpi bezpowrotnie kłamstwo z wypalonego słowa
zdradziecki człowiek w czarnym przekleństwie cieszy się
gniew płacze z wahaniem...
gniję teraz
traci dopiero teraz odrzucony jak ktoś upadek śmiertelny rozpad
samotna ofiara spotyka wolno wszechobecny absurd
o nikim nie przypominasz sobie
ostatni obłęd widzi bezpowrotnie dziecko
o zczerniałej pustce przypominacie mi teraz