"Czyż nie jest ironią losu, że nowa krew?"
czyż nie płonię?
tańczy szkarłatny głos
bezwzględnie cieszy się martwa wina
czerwony deszcz mocno rani on
boją się naiwnie pełne winy kruki
kłamią
kto wie, czy sen depcze opętany grzech?
ukazuje w milczeniu długi kruk gasnące ciała
trup rozbija piękną śmierć
chyba przed mrocznym ciałem gnije piękny anioł!
gniję
przypominają mi o samotnym człowieku...
zakrwawione pożądanie przypomina sobie o utraconej duszy
ponure kłamstwo traci na ukrytej jak człowiek prawdzie nowy sen
są kamienne na trupim cmentarzu płonące słońca
czyż nie przerażający jak otchłań głos wciąż krzyczy?