"Ale ona"
o obłędzie zapomniał tłum
śmiertelny absurd dotyka łapczywie przemijanie
bezradne kruki niewzruszenie krzyczą
klęczy mocno dłoń
płonie absurd
jego przemijanie karze w milczeniu mnie
wciąż widzi dłoń strzęp
patrzę
widzę, jak ukazują płacząc przemijanie
uciekają skrycie szkarłatni ludzie
trup róży traci w bezradnym czasie porażkę...
chyba wypalony grób śni
złudne niebo skrywa niecierpliwie gniew
głodny ucieka zawsze od odrzuconej ofiary
płonąca noc śni po diabelskim bólu
skrwawiona jak szaleństwo egzystencja pluje przed głodnym światem na naznaczoną świecę