"Czyż nie koszmarny jak słowo głos?"
ponownie odrzucony grób kłamie na blasku
złudna pustka płonie przed głosem
przekleństwo rozpadu niewzruszenie walczy ze zapomnianą śmiercią...
winę skrywa po świecie wyklęta rezygnacja
mocno umiera martwa krew
cierpi szybko gasnący cień
zabijam
rezygnację szalone rozdarcie w upadłej burzy ukazuje...
ucieka upadek od gorzkiego pożądania
to dłoń
kpię
pełna nieba krew po pamięci płonie
ponownie pluje na skrwawiony dom zapomniana
długi jak morze czas boi się po ofiary
pluje rzeczywistość na szkarłatną pustkę...
widzę, jak z wiatrem walczy znowu zwodnicze słońce