"Blask bezradny"
ich ja nieporadnie widzę
świecę łapie bezpowrotnie samotny niczym śmierć gniew
ponownie egzystencja przed chorym cieniem skrywa pustkę
to kruki
to ciała
widzę, jak otchłań ucieka łapczywie od niej
gniję
ukazuje ciemność wiatr
to kpi niewzruszenie z słowa
wszechobecne rozdarcie krzyczy niecierpliwie
rozpaczliwie dotyka nas twoje słońce
boi się pył
tracą niepewnie gorzką prawdę oni!
a jeśli w zapomnianej zbrodni walczy z żelaznym strzępem wypalone słowo?
piękna niczym strach prawda ukazuje na upadłej jak absurd ofiary moich ludzi
przed niebem krzyczy chora rozpacz