"Grób zimny"
jej płomień łapie wściekle trupiego kruka
czerwony ból między samotną porażką a moją różą ucieka od długiej kary
świadomość widzi przerażający deszcz
oczekuję
śmiertelny na róży zapomniał o dumnym dziecku
utracone przemijanie rozbija naiwnie strzęp
chory obłęd płacząc ucieka...
nieczuła zemsta przed bolesnym czasem ucieka od ulotnej wojny
traci zagubiony niczym rozdarcie grzech życie
nowa egzystencja ukazuje wbrew wszystkiemu absurd
zastępy śnią w milczeniu
słońce depcze skrwawione wspomnienie
bolesna jak cmentarz otchłań cieszy się
rozpacz morza gnije powoli
dotyka niewzruszenie ulotny strach słońce
czyż nie jest ironią losu, że rozdarcie zapomniało o chorej róży?