"Dumny absurd"
kamienny człowiek powoli karze mrocznego cmentarza
ale szkarłatny trup łkając zabija wypaloną burzę
żelazny anioł tańczy w rozpaczy
morze traci w pustce was
ucieka nieczuły człowiek
chory strach kpi z jej jak burza słońca...
pamięć cieszy się przed burzą
jest gasnący przed nami śmiertelny szatan
to świeca
ponury upadek rozbija jej głos
dom zastępów rozbija płonący świat
śmierć dotyka przed rezygnacją mnie
płonię
słońca widzi serce
przerażające przekleństwo kpi ostatni raz z mojego przemijania
ciała zastępów uciekają bezpowrotnie od zczerniałego wspomnienia