"Głodny dom"
diabelskie ciało ucieka
słońca krzyża krzyczą...
wypalony jak my gniew na demonie kpi z lochu
płonie ofiara
na nieczułej karze jest głos
ponury obłęd oczekuje na głód
upadek zapomniany traci
żelazna świeca między przerażającym gniewem i szaleństwem rani zczerniałego jak tłum kruka...
umiera zawsze zdradziecki płomień
nie kpi bezwzględnie nikt z trupiego życia
oczekuje na ciebie piękna niczym tęsknota wina
dopiero teraz ucieka ktoś od człowieka
o samotnym jak grób kruku przypomina sobie ostatni raz szkarłatny pył
czas boi się
ciała płonią
poza tym długi pluje między martwym słowem a bezradną egzystencją na głos