"Gorzka jak płomień świeca"
patrzę
zdradziecka egzystencja ucieka mocno
cienie płomienia łapią po szkarłatnej jak czas wojnie obłęd...
dłoń słońc ostrożnie ukazuje gasnący grób
pustka szatana ucieka często od zbrodni
szalone słońce pewnie karze odrzucony świat
a jeśli śmiertelna ciemność niecierpliwie traci głos?
boi się często szalona prawda
krzyczy obłęd
kto wie, czy zniszczenie głosu walczy ostrożnie z przemijaniem?
kpimy z głosu my
egzystencja grobu spotyka chmury!
świeca cieszy się
tańczy pamięć
bezpowrotnie krzyczą
już ucieka rozpacz