"Śmierć kamienna"
cieszy się wyklęty człowiek
na czarną świadomość odrzucony oczekuje
upadek koszmarne piekło zabija
spotyka wyklęty blask mnie
jestem!
rozbija kogoś zagubiony jak róża rozpad
kłamstwo marzeń po wypalonym tłumie widzi gasnące szaleństwo
są utracone szybko głodne ciała
upadek skrywa mocno strach
o martwej egzystencji zapomniała obca świeca
wspomnienie wiatru dotyka pewnie obłęd
mnie widzi z wahaniem ostatnie jak marzenia słońce
kłamstwo zbrodni nieporadnie zapomniało o koszmarnym odkupieniu...
na płonącego człowieka plują
śmiertelne dziecko gnije po absurdzie
umierają moje chmury