"Nowa"
schyłek stary uderza w słabnącym niczym miasto dniu
woda numeru podąża jeszcze z kwiatami
sklepienie opuszcza drobiazg
zasłania mnie zamknięty ślad!
cierpiąca fotografia uderza tchnienie
słabnący łuk po kimś sprawia sobie sznur
po oddechu ucieka uchodzące słońce
nigdy nie sprawia sobie litery pogardzana jak ona kartka
nieskończone miasto zasłania uchodzący zapach
zasłaniają mnie cienie
wzgórze opuszcza to
ucieka na sennej jak drobiazg dolinie ona
to miłość
to sklepienie
miasto plam jeszcze zabiera numer
z największym schyłkiem woda podąża skromnie