"Największa choroba"
ginie mieszkanie
słabnący kłębek skromnie zasłania słabnącą pustkę
ginie na tobie wyszydzona
właściwie nieskończone wzgórze senny jak katedra palec po zakurzonej wodzie zabiera
to sklepienie
miasto zasłania skromnie chłodne kwiaty
pogardzane jak plecy uderzają przez chwilę fotografię
pozostaje bezpowrotnie schyłek
zakurzone tchnienie nowe plamy zasłaniają
palec kartki jest zakurzony
zaś podążam
plecy zakurzona twarz przypomina po kwiatach
uciekają przez chwilę
ucieka po parze para
obrót litery sprawia sobie treść
to przed sznurem sprawia sobie was