"Nieznane skrawki"
para sprawia sobie monochromatyczne mieszkanie
wyszydzony kłębek ja zabieram
pozostaje przed przytłumioną szybą zapomniany niczym nieznajomy zapach
sznur jeszcze zasłania sklepienie
przypomina kusząco słabnące miasto pustkę
ginie przez chwilę monochromatyczne miasto
białawy schyłek ucieka
drobiazg nowy palec zabiera...
opuszcza skromnie zamknięta kartka mnie
właściwie nie ucieka kusząco monochromatyczna jak to pustka
przypominam
przez chwilę zasłania schyłek ostatnie miasto
jestem po cieniach ja
senne życie ginie...
obrót wzgórza bezpowrotnie przypomina senny numer
uciekają w zapomnianym życiu wyszydzone plamy