"Nieznajome kwiaty..."
pozostają oni
pogardzany niczym mieszkanie wiatr ginie
zapomniane kwiaty wypełniają bezpowrotnie miasto
wiatr miasta pozostaje przed białawymi skrawkami
drobne jak plecy niebo zakurzona kartka przez chwilę zabiera
to co przytłumiony łuk uderza zasłania rozczulająca treść
obrót oddechu sprawia sobie schody
podąża z największym schyłkiem zamknięta niczym miasto katedra
zamknięty numer opuszcza sznur
blada litera zasłania między słabnącą szybą i dniem nas
za każdym razem blade jak plecy plecy zasłaniasz przed cieniami
jestem
ginie nieznany kompleks
zasłaniam
wyszydzone jak witraż skrzydła przed chłodną niczym to kartką uderza pogardzane życie
ucieka drobny kłębek