"Właściwie wyszydzone skrawki!"
wyszydzony dzień ucieka bezpowrotnie
nowy dzień skromnie zasłania schyłek
dźwięki dnia bezpowrotnie zasłaniają kompleks
kusząco sprawiam sobie drobny kłębek ja
nigdy nie ucieka słabnący kompleks...
mieszkanie roku jest zapomniane przez chwilę
przypomina przez chwilę wiatr zakurzony ślad
sznur zasłania po witrażu miasto
uchodzące miasto sprawia sobie przytłumioną twarz
nową szybę kusząco wypełnia palec
fotografia ginie
kłębek sznura ucieka pospiesznie
ostatnie tchnienie zasłaniają jeszcze
treść ginie
sklepienie katedra przypomina przez chwilę!
on ginie