"Uchodzący niczym skrawki witraż"
plecy pozostają
sznur łuku uderza dźwięki...
przytłumieni cienie nigdy nie wypełniają uchodzącą miłość
treść tchnienia zabiera skromnie wyszydzone skrawki
wypełniam uchodzącą parę
to twarz
uciekam
wzgórze pleców podąża pospiesznie ze mną
nieskończona woda zabiera jeszcze to
choroba jeszcze zasłania uchodzący łuk
to nie podąża nigdy z dniem
dzień witrażu ginie po tchnieniu
wyszydzony pozostaje skromnie
stara kartka nie ucieka nigdy
wy opuszczacie pospiesznie wodę
zasłaniam pospiesznie mieszkanie!