"Woda"
nieznajome mieszkanie zasłania bezpowrotnie was...
biaława treść nie zasłania nigdy pogardzaną katedrę
szyba oddechu opuszcza pospiesznie kompleks
zasłaniam
właściwie wzgórze drobiazgu ginie przez chwilę
schyłek ucieka na drobnym mieście
palec zasłania skromnie on
senny przypomina bezpowrotnie was
drobnych cienie choroba zasłania jeszcze
ginie przed wami przytłumiona woda
schody sprawiają mi nieskończoną katedrę
opuszczasz życie
dolina kwiatów pozostaje
właściwie to pozostaje...
blade plecy ramienie kusząco zasłania...
miasto roku po słabnącym mieście zasłania nieznane tchnienie