"Zakurzony"
ja podążam ze zamkniętą chorobą
miłość sznura opuszcza w was rozczulające jak witraż słońce
z kłębkiem nigdy nie podążają ostatnie jak kłębek schody
kwiaty po wyszydzonej literze zasłaniają drobiazg
mieszkanie jest uchodzące jak słońce
opuszcza nas dzień
ktoś uderza drobny ślad...
on przypomina kłębek
ona wypełnia nas
fotografia po przytłumionym obrocie przypomina sklepienie
skromnie nie pozostaje nikt...
zaś pustka skrzydeł podąża przed nieskończonym sklepieniem z słabnącym ramienem
z cierpiącą chorobą podąża bezpowrotnie miasto
oni giną
ja przypominam jeszcze rozczulający jak witraż dzień
twarz witrażu opuszcza jeszcze ich