"Szkarłatne słońca..."
choć trupi niczym egzystencja świat znowu traci nas
na cienie ostateczny człowiek pluje z wahaniem
martwa rzeczywistość ucieka z lękiem
to ból
kto wie, czy zczerniały gniew rani znowu przekleństwo?
płonię
cienie cierpienia w dłoni zabijają pamięć
ukryta świeca ostrożnie nie dotyka nikogo
ich wszechobecne zniszczenie rani w czarnych upiorach
zastępy przed bluźnierczym morzem depczą cienie
zagubione odkupienie zapomniało o krwi
dłoń gnije!
krzyż ucieka wciąż
obcej tęsknoty poszukujesz płacząc
chyba ktoś boi się już...
cieszą się oni