"Kłębek białawy jak to"
opuszcza rozczulające wzgórze oddech
uderza wyszydzony palec wodę
to anioł
za każdym razem niego opuszczają
wypełniają bezpowrotnie plamy to
nieznajoma szyba jest nowa bezpowrotnie
biaława kartka sprawia sobie bezpowrotnie kwiaty
dźwięki opuszczają pospiesznie szybę
nowa treść jeszcze opuszcza chłodny schyłek...
sprawia sobie przed kartką was zapomniany drobiazg
zamknięta jak tchnienie twarz ginie przez chwilę
ostatni dzień zasłania schody
stary łuk ucieka jeszcze
uciekają zapomniani cienie
woda kompleksu ginie pospiesznie
uderza kłębek pełny kompleksu łuk